sobota, 6 sierpnia 2011

Taki był Początek.

Zakończenie roku szkolnego. Większość żegnała się z płaczem, ponieważ  każdy zaczyna od teraz nowe życie, wytyczając ścieżkę, ku swojej dalszej przyszłości. To przykre, że od nowego roku szkolnego, wchodząc codziennie rano do klasy, nie zobaczysz już tych twarzy, które przez ostatnie trzy lata rozweselały Cię do łez. Jednak przyszła pora się rozstać. Jedynym pocieszeniem były wakacje i relaks który się z nimi wiąże. To będą wakacje jak każde inne - pomyślała Rejczel, wsiadając do pociąg, który odjeżdżał z peronu 4 w Poznania Głównym kierując się prosto do Kołobrzegu. Przez ostatni rok jej życie nie było zbyt zadowalające, była zmęczona ciągłym natłokiem zdarzeń i pragnęła jedynie odpocząć. Uciec od problemów, choć w głębi serca wiedziała, że ona pojadą za nią, nie chciała jednak o tym myśleć, teraz, w tej chwili. Pociąg ruszył. To była długa, męcząca podróż. Towarzyszyła jej przyjaciółka wraz z swoim chłopakiem. Mieli wielkie szczęście, że w ogóle udało się im znaleźć miejsca siedzące, pociąg był strasznie przepełniony, większość pasażerów siedziała na ziemi, walizkach, w ubikacjach, gdzie tylko się dało. Kiedy dojechali na miejsce, czekała ich jeszcze podróż do małej miejscowości położonej około czterdziestu kilometrów od Kołobrzegu. Z dworca odebrał ich Ojczym Cassie, po nie całej godzinie dojechali na miejsce. Była to mała działka na której stały trzy campingi, małe zamurowane pomieszczenie, gdzie mieściła się ubikacja i prysznic, oraz mały domek. Obok, po lewej stronie stała pusta, zarośnięta działeczka, a po prawej stronie zielona altana cała z drewna, z drewnianym góralem na dachu. Rejczel wiedziała, że ten teren należy do znajomych rodziców Cassie, opowiadała jej ona także, że co roku przyjeżdża tam pewien fajny chłopak, wraz z kolegami. Przystanęła na moment, z nadzieją, że może go zobaczy, ale nikogo tam nie widziała. Na miejscu czekała na nich reszta ekipy, dwóch kolegów, dwie siostry Cassie - Annie i Carolajn, oraz ich rodzice. Wspólnymi siłami rozbili namiot, zjedli coś, następnie ruszyli na plaże. Usiedli na piasku wsłuchując się w szum morza. Chłopacy popijali piwo i grali w siatkówkę, reszta opalała się na słońcu. Rejczel postanowiła przejść się brzegiem morza. Idąc, spoglądała na szczęśliwe pary, sięgając pamięcią wstecz jak to ona również była kiedyś szczęśliwa i zakochana w Drake` u. Aczkolwiek po chwili przypomniała sobie ból spowodowany Jego odejściem bez krzty wyjaśnień. Nie chciała już cierpieć. Bała się miłości, jednak pragnęła znów bezapelacyjnie się zakochać, tym razem natomiast z wzajemnością. Nazbierała kilka muszelek i wracała do towarzyszy. Tymczasem spostrzegła iż chłopacy biegną w jej strone, pomimo jej protestów wzieli ją na ręce i wrzucili do lodowatej morskiej wody. Bo kilku godzinach wylegiwania się na plaży, wrócili na działkę coś zjeść. Rodzice dziewczyn poszli do sąsiadów obok. Rej chciała strasznie ich poznać, potajemnie liczyła na to, że spodoba się chłopakowi z opowiadań Cassie. Poprosiła więc Annie, by poszła tam wraz z nią. Przywitały się z wszystkimi, przedstawiły się i usiadły na ławce. Było tam trzech młodych chłopców, morze o kilka lat starszych od niej. Jeden z nich, Codie, blondyn o niebieskich oczach zaczął zadawać jej więcej pytań niż reszta, wciąż przekręcając jej imię, zauważyła iż robi to specjalnie, od razu wyczuła, że wpadła mu w oko i zawiodła się dlatego, że jej spodobał się inny. Nick - wysoki, szczupły, szatyn. Może i nie był tak przystojny jak jego poprzednik, bodajże coś, jakby ją do niego przyciągało, chciała być wciąż blisko. Postanowili, że pójdą się przejść, ale Codie i Derek - tak na imię miał trzeci sąsiad, niski, ładny chłopak o dłuższych blond włosach i niebieskich oczach stwierdzili, że nie idą.Poszli więc w trójkę. Spacerowali po plaży i rozmawiali. Dziewczyna odbierała wrażenie jak gdyby on ją do siebie zniechęcał, wręcz odpychał. Była zła na siebie choć w sumie sama nie wiedziała dlaczego. Zostawiła ich dwójkę i poszła położyć się do namiotu. Przez chwile leżała słuchając muzyki, mając nadzieje, że kolejny dzień będzie lepszy. W końcu zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz